20.06.2010 19:12
Kto smaruje ten jedzie
Po długim zastanowieniu wybrałem patent Motooilera. Do produktu przekonała mnie przedewszystkim cena oraz dobre opinie na sieci. Rozważałem tez zakup Scootoilera w wersji elektronicznej, ten blue wyswietlacz jak w Golfie mocno mnie necił ( był pod kolor podświetlania moich zegarow). Ale po pierwsze nie za bardzo mi sie mieścil zbiorniczek w pozyzji pionowej, a tylko wtedy prawidłowo działa odczyt poziomu oleju. Kolejną bariera jest cena. Za 1100,- PLN mozna kupić zestaw napedowy + parę puszek naprawde markowego spray'u do łańcucha.
Koniiec konców po dośc dlugim oczekiwaniu na przesyłkę zaopatrzony dodatkowo w koncowke dual injector Scootoilera wziolem sie za montarz. Zabawa z kabelkami i rurkami zajeła mi około 3,5 godziny. Efekty mozna podziwiać w mojej galerii Motooiler.
A jak to działa. Po przejechaniu około 3,5 tysiaca km z patentem mogę juz co nieco powiedziec o plusach i minusach. Co się nasuwa na poczatek to działa to naprawdę dobrze, jest proste w ustawieniu. Przy myciu myjka ciśnieniową Hani unikam otwartego srumienia wody, i jak na razie urządzenie działa OK. Od momentu założenia olejarki luz lańcucha nie powiekszył sie nawet o milimetr. Teraz niestety czas na minusy. Permanentnie felga jest uwalona olejem. Po umyciu Hani i przejechaniu 300 km felga znowu jest poplamiona olejem. Jedyny plus w tym wszystkim ze myjka ciśnieniowa zmywa ten olej bez problemu, czego o smarze do łancucha nie powiem. Domycie felgi z smaru wymaga interwencji smatki umoczonej w benzynie, łapy po tej zabawie sie ma jak grabaż. Kolejny problem ze rano pod motkiem widać czasem nie zawsze pojedyńcze krople oleju. Przy czym to są kropelki nie kaluze czy nawet plamy.
Kończąc dla kogo to jest, jezeli robisz wiecej niz 10, 15 tys rocznie to sie opłaca, wygoda jest niekwestionowana.
Kategorie
- Biznes i rynek (15)
- Mechanika (1)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)