08.06.2010 01:43
Długi weekend i po weeken'dzie
Nie ma co sie tu rozpisywac, pogoda dopisała, wiec w sobote porzuciłem rodzine na działce i pojechalem do kolegow na Mazury. Tam po nocnych polaków rozmowach i smacznym sniadanku wyruszylem byle bocznymi drogami do Warszawy.
I jakie wnioski. Po raz kolejny sie potwierdza ze w Polsce najlepiej sie jezdzi Enduro podruznymi. Moja Hania ( CB1300SA) po asfalcie w miarę rownym jest super. Ale jak sie konczy równo a nie daj boze zaczyna szuterek to jest tragedia. Jechać jedzie ale to walka o zycie co by sie nie wyp.... . Po glebie taki motocykl to nadaje sie juz tylko, szufelka plastiki i go home.
Tak wiec znowu patrze za jakims enduro. Przy czym raczej coś lzejszego, Trampek, mała Tenera. Bo duze enduro to tez do podruzowania nie jest takie super. BMW GS jest za drogi pod kazdym wzgledem, za skomplikowany i w terenie ogólnie do d..., przy czym na asfalcie bajka, ale to juz mam. KTM z kolei na asfalcie totalna porazka, hamulce max nieadekwatne do osiagów. Mała Tenera z tego co ja jezdzilem, jest na czarnym wolniejsza, ale za to w offie super poreczna i łatwa. Trochę przednie zawieszenie wiotkie jakieś takie, ale to się da ustawić. Ciekaw jestem jakie maja odczucia posiadeacze małej Tereski jak to idzie po asfalcie.
Ale dlaczego tak kombinuje, bo mala Tenera uzywka to jest na tyle maly wydatek ze moglbym Hani nie sprzedawac. A sie do niej juz bardzo przywiązałem. Sie polubilismy, taka fajna i dobrze ulozona, kulturalna i miła. Po prostu ideał tyle ze nie lubi po błocie.
Komentarze : 2
Moim skromnym zdaniem najepsza jest Honda Afryka
Hej, mi dojście do takiego wniosku zajęło 6 lat jazdy na motocyklach. Jeździłem nakedem, ścigaczem, sport-turystykiem i dopiero jak wsiadłem na hard enduro i potem na Afrykę kolegi zobaczyłem jak łatwa i przyjemna może być jazda na motocyklu po naszych krętych dolnośląskich drogach i dziurawych wrocławskich ulicach.
Doszedłem wtedy do wniosku że łatwiej jest raz do roku przemęczyć się podczas długiej wakacyjnej autostradowej dojazdówki na turystycznym enduro ale za to cały rok w mieście i niedalekich trasach latać na maxa osiągów sprzętu niż spinać się przed każdym dziurawym zakrętem i liczyć na to że przy zejściu na kolano nie złapię uślizgu na rozsypanym żwirze.
Nie mówiąc o tym że moim zdaniem lepiej zamiast jednego sprzęta wartego powiedzmy 20 K lepiej mieć 2 warte 10 K każdy, za to każdy bardziej ukierunkowany na dany sposób użytkowania. W moim przypadku LC4 SC w teren i XTZ 750 do dalekiej i bliższej turystyki niekoniecznie równymi jak stół drogami.
pozdrawiam
Kategorie
- Biznes i rynek (15)
- Mechanika (1)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)